Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddział II Tom IV.djvu/036

Ta strona została uwierzytelniona.

niem, wahaniem się, ubolewaniem, z dodatkami.
— Jeśli to prawda! Gdyby tak na nieszczęście było — i t. p.
Nowina kapitana miała po prostu minę plotki, a cicho szeptana Zenejdy wiadomość, wyglądała na prawdziwy smutny wypadek, nad którym bolejąc przyjaciółka, w sobie go, dla srogiego żalu, utrzymać nie mogła.
Natalja dotąd o dwóch rzeczach nie wiedziała, o piekielnéj recenzij, podpisanéj kobiéta i uwłaczających jéj, rozsypanych wieściach. Była wesołą, pełną nadziei i na myśl jéj nie przychodziło, aby ją tak srogo i lekko osądzić miano, spotwarzyć tak szkaradnie.
Ale możnaż mając dobrych przyjaciół, długo o czém złém nie wiedziéć? Wszakże to obowiązkiem przyjaciela, jest przynieść ci największą gorycz do ust, którą niby osładza ręka, co ją podaje?
Pani Zenejda nie darmo nazywała się