Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddział II Tom IV.djvu/037

Ta strona została uwierzytelniona.

przyjaciołką Natalij. Biédna wieśniaczka doskonale wierzyła w mniemaną jéj przyjaźń, która w istocie była tylko łapką na łatwiéjsze pochwytanie śmiészności i tajemnéj strony człowieka.
— Ale niechże wié co się koło niéj dzieje, mówiła sobie Zenejda pieczętując w kopertę artykuł podpisany Kobiéta i dodając do niego grzeczny bilecik z kondolencją — Może zechce odpowiedziéć, może uprosi kogo — Zawsze potrzeba aby przeczytała — c’est edifiant, une critique.
I tak naprzód, wyprawiła posłem przed sobą, opieczętowaną krytykę — Niepotrafiemy opisać wrażenia, jakie ona uczyniła na Natalij. Niech sobie przypomni, kto doświadczył, wrażenie po pierwszéj recenzij. Zdaje się, że świat wywrócił się do góry nogami, że góra się zwaliła na twoje plecy, że cały lud boży, śmieje się ogromnym, smoczym głosem z ciebie, że wszyscy pokazują cię palcami, szydzą nielitościwie. Potrzeba dłu-