Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddział II Tom IV.djvu/057

Ta strona została uwierzytelniona.

byś go puścił czy poszedłby od zagona, do którego tak go wiąże przeszłość, że nie zamieni go na lepszy, bo inny i płakać będzie powtarzając.
— To dziadowskie, pradziadowskie, to moje rodzone!
Samo nie oświécenie chłopka, czyni go naiwnie prostą, religijną całém sercem, poetyczną nad wszelkie istotyty. Religijną, powiedzieliśmy i nie odwołujemy tego, bo półoświécenie następujące zwykle po zupełnym oświaty braku, rodzi oziębłość w ludziach. U wieśniaka świat, życie, ludzie, tłumaczą się po prostu, poetycznie i religijnie, czasem prawie zawsze, dziwnie, wdzięcznie, czasem bardzo trafnie. Wszystkie fenomena otaczające go, chłopek lepiéj, a nadewszystko piękniéj wykłada od pół mędrka, od pół-oświéconego człowieka. On zachował z suknią dawną, z pieśnią starą, z obyczajami i podaniami dziadów, naiwność, prostotę, poczciwość lat starych. Słowem, co mu bra-