to niejako klassa właściwych parjów, obie sąsiednie odpychają je ze wzgardą — Chłop patrzy na kapotę z pewném prostaczem zadziwieniem, z pewną dumą jeśli się w nią ubrać może, ale daj mu rzemiosło z warunkiem oddalenia się od rodzinnego kąta, jestem pewien, że jego chwilowych korzyści nie przyjmie.
Życie rzemieślnika, przywiązanego do miasta, wystawia go na niechybną demoralizacją — ciągłe stykanie się blizkie z klassą najzepsutszą, która wyszła z łona ich, i przeto wiąże się jakoś z niémi zawsze, wystawia ją na wszelkie zarazy. Samo życie miejskie już jest nieustanném kuszeniem wszystkich pięciu zmysłów. A ileż to razy rozpacz doprowadza do występku, do zbrodni, do kroków wiodących choć ubocznie na drogę zatracenia?
Dla rzemieślników jakeśmy wyżéj rzekli, niéma opieki, niéma pewności jutra; spółeczność nieczuje potrzeby zapewnienia sobie
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddział II Tom IV.djvu/059
Ta strona została uwierzytelniona.