Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddział II Tom IV.djvu/065

Ta strona została uwierzytelniona.

ścią, poznać tych nieszczęśliwych parjów — wlokących się w niedziele i poniedziałki, dla zalania trochy rozumu, odrobiny czucia, napojem, co nie do wesela i skoków jak chłopka, ale do boju i zwady rzemieślnika podbudza?
Wszystko tu zdaje się spiknęło, na tych nieszczęśliwych, wzgarda otaczających, obojętność ludzi, gdyby można być fatalistą — powiedzielibyśmy jedném słowem przeznaczenie. Tymczasem wszystko na stan ten w sposób dla niego najszkodliwszy wpływa; atmosfera miejska, jest ogniskiem zepsucia; odrobina spoczynku i swobody, okazją rozpusty — niewiadomość powodem zarozumiałości, nie bodźcem do rozwijania się umysłowego; a konieczny brak jutra, daje nareście tę okropną obojętność na nędzę, która często w nią popycha przed czasem i dobrowolnie.
Rzemieślnik, w wielu wyrobach swoich stojąc prawie obok artysty, będąc już arty-