Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddział II Tom IV.djvu/066

Ta strona została uwierzytelniona.

stą niekiedy, zostaje w obliczu mass zawsze bezmyślnym rzemieślnikiem i jako taki tylko uważany. Jeśli się istotnie wzniesie nad konwencjonalne wyroby swoich współbraci,najwięcéj jeśli mu społeczeńśtwo zapłaci nie pewnym dobrym bytem, nie rozciągającym się nawet do drugiego pokolenia.
Taka jest u nas, taka i w wielu innych krajach, nieszczęśliwa klassa mieszczan, rzemieślników, nie sądzim, aby się byt jéj mógł prędko polepszyć; a szczérze nad nią bolejem.
Oto jesteśmy, w nizkiéj, długiéj, o jedném kraciastém oknie, podobnéj do więzienia, zbie; położonéj na dole lichego starego domu. Do téj izby schodzi się kilką slizkiemi wychełtanemi wschodkami. Cały jéj sprzęt stanowią: dwa czy trzy stoliki szewskie i maleńkie należące do nich stoliczki, nad którémi zgarbieni czeladnicy pracują; — kilka lichtarzy i szklannych kul do oświécenia warsztatów wieczorem, kupa skór i zrzynek