Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddział II Tom IV.djvu/107

Ta strona została uwierzytelniona.

wie piekielnego pragnienia, co wołało nieustannie — Ochłody! ochłody!
Namiętności są jak napój niezdrowy, co zamiast gasić pragnienie, draźnią je tylko i rozżarzają coraz bardziéj. Im więcéj się pije, tém bardziéj pragnie; im na oko więcéj się je nasyca, tém wymagają coraz nowego. — Aby je ukorzyć, potrzeba je hamować i nie ulegać im, ale je podbijać sobie. Właśnie przeciwnie czynił Stanisław, i dla tego, życie było mu nieustanném pragnieniem, na którém wszystkie napoje, nieznośnémi wkrótce się okazywały, drażniącémi.
A jednak, ón zawsze jak z początku, jednym sposobem postępował, budził namiętności i czynił im bezrozumnie zadość. Potém następował zawsze zawód i pragnienie tylko nowe. —
I teraz rzucił się ratując Stanisław w towarzystwa, które poniżyć go tylko w oczach świata i własnych, zepsuć i zezwierzęciéć mogły. Z jednémi ciągnął się nasycać ciało,