Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddział II Tom IV.djvu/135

Ta strona została uwierzytelniona.

dziesz więc zapewne cały wieczór — dodał patrząc w oczy Stasiowi.
— Zapewne.
Po tych słowach rozeszli się, i Stanisław na wieczór proszony, a Tymek poszedł — zgadnijcie?? w prost do dawnéj znajoméj — do Karusi, co go otwartémi rękoma, wesoło, ak różowe wspomnienie przyjęła. Joanna która Tymka widziała przychodzącego ze Stasiem, poszła drzémać w przedpokoju, nie opiérając się wcale téj wizycie, przedłużonéj jednakże do późnéj nocy. Wychodząc Tymek zalecił służącéj, aby o tych odwiédzinach nic Stasiowi nie wspominała. Sama dla siebie nie uczyniłaby tego była Joanna, która jakeśmy widzieli, świat i ludzi drogą praktyczną doskonale poznała.