Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddział II Tom IV.djvu/147

Ta strona została uwierzytelniona.

tnościom — Póki w nas inne namiętności grają — kładziemy w nie życie — gdy opuści wszystko — pozostaje gra namiętna. Jest to ostatni termin w długim szeregu brudów, termin najbrudniéjszy może; bo nasycenie téj namiętności, dzieje się zawsze kosztem cudzym, wiedzie życzenie straty dla drugiego człowieka, i exaltuje do ostatniéj demoralizacyi.
Ale są gry niewinne? Najniewinniéjsze są winne straty czasu, danego człowiekowi pewnie nie dla głupiego rzucania kości o piéniądz co wystawia, uosabia drogą pracę, a do tego najczęściéj cudzą — Niéma gry niewinnéj — i niéma gry rozumnéj. Gra każda jest tak mechaniczną w swéj rachubie, że się jéj kombinacij automat nauczyć może; trochę pamięci, zastanowienia i przytomności. A gdyby potrzeba rozumu, gdyby potrzeba więcéj do gry rozumnéj — tém gorzéj by było, bo rozum nie na grę także dany człowiekowi, i lepiéj podobno się da