Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddział II Tom IV.djvu/166

Ta strona została uwierzytelniona.

swój moralny pojmować. Razem z przesyceniem wszelkiego rodzaju przyszły tęschne wspomnienia, smutek, odrętwienie. Ale jak zwykle u podobnych mu ludzi, nie wiodło to do nawrócenia, tylko do jakiéjś cichéj rozpaczy. Świat wydawał mu się nikczemnym, wszystko co z niego pochodziło, ciągłym zawodem, życie długą nudą — przebrało się żądz i Stanisław uważać już począł zaspokajanie urojeń swych za próżne kuszenie się o rzecz niepodobną — Bo na końcu wszystkiego, widział zawsze nudę, przesyt i zawód. Zmęczony życiem, ziéwał nad niém, nie pragnąc już nic, nie chcąc się o nic starać, skrzepły, stary, wyziębły. Karusia była dla niego połamaną tylko zabawką; gra w któréj ciągle wygrywał, jednostajną i nudną — miasto męczącém. A jednak nie powracał do domu — Czemu? Ja myślę ze wstydu; nie wiedział jak się z długiego tłómaczyć pobytu, jak się żonie pokazać, chciał na cóś winę zwalić, a nie mógł.