Ta strona została uwierzytelniona.
kaszlała się, zczerwieniła i rzuciła na podłogę.
— A! co za brzydość?
Zapukano do drzwi.
— Któż to być może? rzekł Staś — Joanna w domu, czyby to były jakie potajemne odwiédziny? I spójrzał na czerwieniejącą Karusię, która się mięszała patrząc na drzwi.
Joanna szeptała cóś tam, a wszyscy na nie patrzali ciekawie.
— To pański służący, odezwała się stara do Stanisława.
— A co tam?
— List jakiś — który żyd umyślny przywiózł.
— O! z domu! zawołał kwaśno Stanisław, biorąc kopertę i obracając ją z gniéwem w ręku.
— Niech czekają i pokój mi dadzą.
Obejrzawszy pieczątkę, poznawszy charakter żony, przeczytawszy pilno na adressie,