Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddział II Tom IV.djvu/208

Ta strona została uwierzytelniona.

słowego upadku i bojaźni, Stanisław martwy był na wszystko — Odzyskując potrosze sił, nie odzyskiwał prawie odwagi — lękał się wszystkiego jak dziecko, drżał na najlżéjszy szelest, a daleki krzyk przerażał go i bladością okrywał. O cóż się jeszcze lękał?
— Biédny Staś, myślał August — przeżył siebie i młodość swoją, którą nie używszy wyczerpał — co za przyszłość — jeśli jest dla niego jeszcze przyszłość jaka!
Posłańcy wrócili, nie spotkawszy nigdzie Matyldy, nie dostawszy wieści o niéj żadnéj. Listy adressowane w różne strony, pozostały bez odpowiedzi — Stanisław zdawało się że o niéj zapomniał, a przynajmniéj nie wspominał nigdy.
Tak upłynęła smutno, wesoła dla świata całego, zielona, woniejąca wiosna, tak przeszło lato jeszcze. August pomimo egoizmu, o który go prześladowano całe życie, nieskarżąc się, nie wymawiając nigdy poświęcenia, pozostał przy Stasiu chorym, smu-