Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddział II Tom IV.djvu/209

Ta strona została uwierzytelniona.

tnym, milczącym, sam jeden — Ale starzał i upadał na siłach widocznie — Swobodny umysł jego, tracił właściwą sobie wesołość dawniéjszą, pogląd na rzeczy, co go cechował wprzódy — oczy gasły, włosy siwiéć zaczęły. Zaoszczędzona resztka żywota i siły, w ostatniéj walce i poświęceniu, zużyła się do kropli.
Stanisław w miarę prawie, jak wuj tracił siły i zdrowie, powoli je odzyskiwał, zawsze smutny, rozdraźniony a więc bojaźliwy, przychodził jednak widocznie do siebie. Lekarz to przypisywał lekom, August swemu staraniu — ale czas jeden tylko dokonać mógł powolnie, czego ni leki, ani starania nie dokazały; czas, ten największy z lekarzy, najskuteczniéjszy pocieszyciel ludzi, sypiący z jednéj ręki nadzieję, z drugiéj zapomnienie.

· · · · · · · · · · · · · · ·