Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddział II Tom IV.djvu/214

Ta strona została uwierzytelniona.

wody, na polu sławy nieśmiertelnéj. (Sława nieśmiertelna trwa najczęściéj dwa tygodnie na dwóch ulicach i to niecałych) Cóż ci więcéj mam donieść?
Mieliśmy tu wystawę malarską, nędzną jak możesz sobie wyobrazić, ja się na tém nieznam, ale słyszałem od ludzi, którzy nie lepiéj ode mnie na tém się znają, że nędzna i mówię — nędzna, bo jak wiész, u nas nigdy nic dobrego być nie może. To reguła! my jedni tak jesteśmy skromni, że zawsze najgorzéj o sobie mówiémy. Twego znajomego Leonarda, obrazy zawieszone w najciemniéjszym kącie, odznaczały się irritując ciekawość — bo nic widać nie było na nich, nawet w południe.
Brat Leonarda Robert, wydał nareście bezimiennie w Lipsku, cudnie piękny poemat, ale się go wypiéra, bo wié, że gdyby się to rozeszło, mogło by mu szkodzić do awansu. Siostra ich poszła za mąż wyśmienicie, za jakiegoś młokosa bogatego, który