Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddział II Tom IV.djvu/220

Ta strona została uwierzytelniona.

w piérwszém strapieniu i pracy — upadł na duchu i ciele. Zestarzał w oka mgnieniu. Na twarzy Stanisawa zakwitało znowu życie, zdrowie, a choć humor nie zmieniał się jeszcze, cóż dziwnego? August i humor i siły i zdrowie stracił — Na ówczas przyszła kolej na Stasia pielęgnować wuja i troskać się o niego — Dopełnił téż przynajmniéj ten raz obowiązku jak był powinien — Nie rozdzielali się już i razem prawie ciągle na wsi, u siebie, mało w świat się puszczając i towarzystwa, siedzieli.
Rozmowa, przechadzka, kwiaty i ogród, które oba polubili, polowanie, xiążki, zajmowały im długie jednak i tęskne dnie. Cień Matyldy zdawał się i tu ich ścigać, oba za nią tęsknili, ale żaden nieodważył się przemówić i nosząc ten ciężar na sercach, nie podzielony, niewyjawiony, czuli go podwójnie. Stanisław pisał kilka listów do Matyldy, pisał je i August, adresując do miejsca pobytu familij — Pewni byli że listy te dojść