Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddział II Tom IV.djvu/227

Ta strona została uwierzytelniona.

Ale jak była zmieniona! schudła, wybladła z wyrazem może na wieki nie startym, boleści głębokiéj na twarzy, pięknéj jeszcze, ale z któréj już spłynęły ze łzami świéżość i uśmiéch.
Matylda po wyjeździe z domu, sama niewiedząc co począć z sobą, postanowiła udać się do krewnych swoich za granicą — pojechała do Warszawy gdzie starania o pasport zatrzymały ją czas jakiś. Tu mimowolnie dowiedziała się o życiu, jakie prowadził Stanisław, o historyi Karoliny — ze łzami wybrała się w dalszą podróż, ku rodzinnéj stronie, choć serce odwoływało ją nazad — Ciężka to była, saméj jednéj i choréj kobiécie droga, w kraju po większéj części nieznanym. Dopiéro od granicy, uczucie wrodzone przywiązania do rodziny, osłodziło jéj ciérpienie — Ale jakiż był zawód, jaka nowa rozpacz, gdy nikogo już znajomego dawniéj ze swoich nie znalazła. Jakby nieszczęsném dla niéj przeznaczeniem, dla je-