Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddział II Tom IV.djvu/239

Ta strona została uwierzytelniona.

powieść, taką jest, ale nie nasza, (to się samo rozumié). Niémamy tak rozległych pretensij — ograniczyliśmy się obrazami, a malując niektóre społeczeństwa naszego klassy, mieliśmy tylko na pamięci, wierność rysów. Daj Boże, aby nas nie posądzono, o przesadę, tam gdzie natura wskazywała, wzór, któren malarz osłabił odtwarzając jeszcze — Lecz w naturze nie tak może rażą niektóre rysy, jak w utworze. Dla tego się właśnie lękamy, dla tego po kilka kroć tłumaczym, usilnie prosząc aby nas nieposądzano, ani o dobrowolną złośliwą przesadę, ani o namiętność. Od obojga dalecy jesteśmy. Chcemy prawdy i kochamy ją — a jeśli poszukując jéj, omyliliśmy się, źle widzieli, krzywo postrzegli, odtworzyli niewiernie — jest to rzecz zbyt ludzka, żeby nam jéj niémiano przebaczyć.

KONIEC.