Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddzial II Tom III.djvu/013

Ta strona została uwierzytelniona.

mnémi włosy, ubrana wytwornie, jaskrawo, a bez smaku — rozmawiała odwrócona w bok — Pani Marja — wielbicielka Sand’a, na któréj pamiątkę nosiła chusteczkę czarną na szyi, po męzku zawiązaną, wielka stronniczka emancypacij, romantyzmu rozpalonego, swobód nieograniczonych, wielka wielbicielka Furieryzmu, aż do jego konsekwencij najgłębszych; kobiéta pomimo tego postępowania acz śmiałego, ale dotąd nie tak jeszcze wolnego, aby ją miało od towarzystwa usunąć. A potém, powiédzcie mi, kto dziś u nas nie jest przyjęty, skoro zajéżdża karetą? kogo opinja za tarczą imion i złota, uderzyła?
U nas opinja, jak nasi chłopi, przed poszustną karetą, ustępuje z drogi, kłania się nisko i milczy. — Jeźli co powié, to bardzo cicho, ostrożnie, tak aby nikt nie nieposłyszał.
O innych kobiétach, choć ich, tytułem literatek, i pół literatek, było tam dość wie-