cie zostawał drugi koniec ogniwa, co mnie z nim wiązał jeszcze; druga połowa mnie, tyle rzeczy, tyle zamiarów i szczęście w pół tylko wypite, ledwie zaczęte, ledwie skosztowane. A tu śmierć szła, i, od świata, od szczęścia, rzucała mnie w dół głęboki. —
Lecz wy, niewiécie, co to jest tam w grobie, i u wrót grobowych, was pewnie nigdy nie chowano, wyście jeszcze nie umiérali.
Zdawało mi się, żem był chory, chory mocno; między życiem a śmiercią, zawieszony na włosku, czekałem z kąd wiatr wionie i czy mnie nazad do świata, czy tam daleko w nieznane kraje wyrzuci. Nagle, zdawało mi się, żem wpadł w Katalepsją, bo ciało moje zupełnie pozór życia straciło. Wyobraźcie sobie zégarek, którego koła przestały poruszać skazówką. Koła idą, zegar stanął, Tak i ze mną w ówczas było się działo; dusza moja żyła w ciele, ale ciało nie słuchało już jéj rozkazów i wszyscy osądzili mnie umarłym. Ja leżałem z otwartemi
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddzial II Tom III.djvu/039
Ta strona została uwierzytelniona.