Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddzial II Tom III.djvu/055

Ta strona została uwierzytelniona.

knéj zrobili literatury, z literatury co będąc klassyczną, zdawała wam się zimną, bo malowała tylko wytworne i piękne rzeczy — Patrzcie coście z niéj zrobili, brudny ściek, kałużę — kloakę!
Na to słowo, którego w zapale wymówionego damy niby nie słyszały, zaczęto się śmiać, Szambellan usiadł zadyszany, a Szatan się odezwał biorąc za kapelusz.
— Wolę z biédy tę brudną fantazją, w któréj podobno niéma sensu, ale jest przynajmniéj trochę życia, niż tłumaczenie umarłych i dawno pogrzebionych piękności klassycznych.
Szambellan, wziął to za osobliwość i porywając za sextern z kieszeni. —
— Ażebym, rzekł, dowiódł Panu, iż tłumaczenie może miéć życie, proszę oto posłuchać, tę jedną pieśń Enejdy. —
Ale na pogróżkę Szambellana począł się rozruch w salonie największy i nim podniósł