Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddzial II Tom III.djvu/068

Ta strona została uwierzytelniona.

rający prenumeratę na dzieło poetyczne, które od lat dziesięciu co miesiąc z pod prassy wyjść miało.
Ujrzawszy Tymka poskoczył ku niemu, poufale podając mu rękę i poglądając ciekawie na Stasia.
Kochanege Redaktora — tego to — Jakże się ma — tego to — Nigdy w domu znaleść nie można —
— Prawda, i teraz właśnie, nie mam czasu i idę —
— Ależ tylko chwilkę — bo mam cóś ważnego —
— I ja także, interess niezmiernie ważny a nieciérpiący zwłoki —
— Chwileczkę tylko — rzekł literat — kto to taki, szepnął na ucho do Tymka, wskazując Stasia —
— Nieznam dobrze —
— Daj mu bilet? Czy trochę czyta?
— Niewiém prawdziwie —
— Zaprezentuj mnie —