krótkie, zawołał Tymek, Serapion z Hilarym!
— Poczubili się? —
— Nie, tylko Serapion zmusił go do odwrótu — exasperowany tém, że wszedł na samo wzięcie biletu.
Najwięcéj się śmiéjący ze zdarzenia, był jakiś jegomość tłusty, blady, blondyn, w okularach złotych, który nałożył w téj chwili paletot i żegnał Tymka, bo odchodził.
— Kto to? spytał Staś. —
— O i to cała historja! rzekł Tymek, każ podać dwie szklanki herbaty, a ja ci ją opowiém, jeśli masz czas słuchać.
Staś, który nie bez przyczyny dosiadywał w kawiarni, spoglądając raz w raz na zwijającą się Karusię — zasiadł do słuchania historij tłustego i bladego człowieczka.
— A naprzód, ozwał się Tymek — wiédz że tłuściutkie to, łysiutkie, bladziutkie stworzeńko, jest sławnym literatem. U nas sła-
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddzial II Tom III.djvu/074
Ta strona została uwierzytelniona.