Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddzial II Tom III.djvu/082

Ta strona została uwierzytelniona.

— Najmniéjszego. —
— Zostań Wacpan u mnie na dziś, kiedy chcesz, sprobuję go.
Ón, niémając nic do wyboru, został. Około południa, nadszedł do zimnéj izdebki za xięgarnią bibliopola i siadłszy, rzekł.
— Sprobuj Waść, czy nie potrafisz mi napisać grammatyki łacińskiéj!
— Ale ja mało umiém łaciny i —
— To nic nie szkodzi, to najmniéjsza. Weźmiesz Pan pięć grammatyk łacińskich, i z nich wyjmując na przemian ułożysz szóstą.
Ale w niéj niebędzie nic nowego?
— Co WPanu do tego — Chcesz? probuj — Daję od arkusza druku po złotych pięć, jeśli będzie dobra, i stół u mnie — Ale naprzód chcę widziéć, jak sobie dasz radę. Umiész że choć cokolwiek po łacinie?
— Trochę ze szkół.
— To dość — siadaj i probuj.
Biédny musiał siąść do téj roboty bez nazwiska i celu, a że istotnie, niémając ta-