beltować honorarja i wypłacić je gotówką, ale napróżno! Nie — nigdy więcéj nie wyjdę na ten wasz świat literacki gdzie niepojmują, ani kapłaństwa pisarza, ani kapłaństwa krytyki, ani wielkiéj missij xięgarzy, gdzie wszystko ostatecznie resumuje się w piéniądzu — I jakim że jeszcze piéniądzu, — nędznéj płacy, od któréj daleko wyższą, bierze lada usposobiony rzemieślnik!
— Zbyt czarno widzisz wszystko — rzekł Tymek, ja nierozpaczam, że cię do pracy nawrócę i dla literatury pozyskam. —
— Macie tam dość i bezemnie pracowników odpowiedział Robert. —
— Nigdy ich nadto, nigdy nawet dosyć być nié może. —
— Mnie się tak nie zdaje, mało a dobrych owszem. Cóż wam po tych śmiéciach, które zarzucają xięgarnie, oszukują czytelników, i odrobinę piéniędzy przeznaczonych na xiążki, wyprowadzają bez pożytku, ze szkodą
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddzial II Tom III.djvu/098
Ta strona została uwierzytelniona.