Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddzial II Tom III.djvu/129

Ta strona została uwierzytelniona.

twornie zastawionym stołem, którego gospodarskie miejsce zajmował otyły, ospowaty, łysawy, czerwony jak jabłko (gdy jest czerwone, bo nie wszystkie takie) jegomość, rozparty szeroko, ręce w kieszeni, mina gęsta — Jegomość ten który pocieszną swą facjatą zwrócił uwagę Stasia, zasługiwał na nię pod wszystkiémi względy. Twarz jego okazywała człeka rodu i obyczajów gminnych; nie z tego gminu — ludu, co jest najpiękniéjszą klassą narodu, ale z gminu pospolitego, co wedle dowcipnego porównania, jak drożdże osiadł na spodzie.
Rysy twarzy nieślachetne, pokręcone, wyraz ich zwierzęcy, śmiéch głupawy, széroki i głośny jak wszystkich ludzi bez wychowania; (piérwszy to bowiem znak braku lepszego wychowania, głośny śmiéch i głos krzykliwy) poruszenia głupowate, niezgrabne, niedźwiedzie, a udające pewność siebie i znajomość świata.
Jegomość ten siedział jakeśmy mówili