sowne, to całe ustępy, jak powiadali niewyrobione. Natalja na nieszczęście słuchała.
Ona, nadto skromna, bojaźliwa aż do śmiészności wchwili wydania, o którego przyjęcie drżała, powodowała się posłusznie, pokornie, najdziwniejszym poradom, ludzi co nierozumiejąc sami siebie, chcieli przed nią tylko popisać się z znajomością rzeczy. Wyperswadowano łatwo Natalij, ażeby drukowała wedle życzenia na korzyść siérot Dzieciątka Jezus, bo tym sposobem nowy mogła dziełu nadać interess. Poezje Natalij — już były pod prassą, a jeszcze co chwila przerabiano ułożone już formy, z porady Zenejdy i Tymka. Tym czasem wszyscy źli w oczekiwaniu, a złośliwi po cichu szeptali, że mniemany cud, okaże się cudem mierności.
Kiedy o tém mówiono przy Pani Zenejdzie, ona spuszczała oczy i odpowiadała — Jestem prawdziwą przyjaciołką autorki, nie-
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddzial II Tom III.djvu/135
Ta strona została uwierzytelniona.