Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddzial II Tom III.djvu/136

Ta strona została uwierzytelniona.

podzielam zdania tego — cenię jéj talent. Gdyby to była nawet prawda i gdybyśmy się mylili — dodawała z intencją pewną i wejrzeniem pełném znaczenia — i tak nawet, piękny cel powinien zwrócić uwagę naszę i zjednać pochwały.
— Cóż, kiedy tak sądzi Zenejda! odzywano się po cichu. — To coś rozkrzyczanego a miernego — I dodawano proste przysłowie — Sławny bęben za górami.
Tym sposobem tworzyła się powoli oppozycja przeciwko powszechnemu uniesieniu, wzbudzonemu piérwszém czytaniem. Ci nawet co tam będąc przytomni, najgłośniéj chwalili, najzapalczywiéj klaskali, w końcu poczęli mówić — Co dziwnego? wybrano do czytania kilka lepszych kawałków — A potém inaczéj to się wydaje wcale gdy się ma xiążkę przed sobą i zastanowi. Zobaczemy! zobaczemy!
I pospolitym trybem rzeczy, im większe było w początkach uniesienie, tém potém