Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddzial II Tom III.djvu/155

Ta strona została uwierzytelniona.

mój zwiądł mi na głowie, zsechł, spruchniał. — Pamiętam dobrze, pamiętam nasz maleńki ogródek, nie széroki, nie rozległy, a taki mileńki! — Pamiętam każde drzewko, policzyłabym je w mojéj pamięci, na prawo grządki, na lewo grządki, i środkiem jeszcze i dokoła, a na wszystkich zielono, wyplito, chwasty wyrwane, rozsada polana — W pośrodku pod Jabłonią, na któréj rosły czerwone, wielkie jabłka cośmy je na zimę chowali, była darniowa ławeczka, pod nią kwitły fjołki w trawie; koło niéj kwitła róża! — W życiu potém takiéj nie widziałam, choć widziałam wiele, choć zrywałam różne. I nad moje fijołki, nie było na świecie wonniejszych! —
Moje okienko z alkierza wychodziło na kwiatki co się pod nie pięły i kiedy bywało wieczór odsunę szybkę, wystawię głowę, to i xiężyc mi do izdebki zagląda pocięty liśćmi staréj gruszy i kwiatki ponachylają do mnie. — O! lata to były nie zapomniane,