Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddzial II Tom III.djvu/207

Ta strona została uwierzytelniona.

przez drwi wpół otwarte, szydziły ze mnie i śmiały się.
— Ja tobie kochanku znajdę służbę — odezwała się, a tém czasem pobędziesz u mnie. Jest tutaj izdebka na tyle, to się tutaj umieścisz.
Zgodziłam się na to, i wprędce rzeczy moje na te nowe mieszkanie zniesiono. Nie wiedziałam gdzie byłam i gdzie mnie los wyrzucił na piérwszym wstępie do miasta, a ta stara była gospodynią domu — i jakiegoż domu!
Chciałam się zaraz wynieść, ale dokąd? Stara powiedziała mi żem się z nią ugodziła i rzeczy aresztowała. Musiałam zostać. Tak weszłam w życie — o! jakie życie! gdy wspomnę je, zimno mi się robi i ciężko, a jednak długo, długo w niém wytrwałam. Teraz jam odarta, uboga, często bez chleba kawałka — a w ówczas miałam sukienki strojne, miałam co dzień świéży ubiór, miałam wszystko co było do życia potrze-