Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddzial II Tom III.djvu/208

Ta strona została uwierzytelniona.

bne, często do zbytku — a jednak nie mieniałabym nędzy dzisiejszéj, na wczorajsze dostatki.
Straszne to życie panienko — któż kiedy podobną kobiétę powita poczciwém słowem, użali się nad nią, łzie jéj uwierzy, żalowi, smutkowi? Dnie długie płyną w nudnym odpoczynku, w zwadach, często we łzach, a wieczorem trzeba się stroić, uśmiéchać. — W takiém życiu, zaciérają się do reszty pamięć poczciwéj młodości, pamięć na siebie — na przyszłość, żyje się od dnia, do dnia, od wschodu do zachodu słońca, nie dbając co jutro przyniesie. Czegożem ja w tém życiu nie doświadczyła, nie przebyła, wszystko złe i wszystko dobre, jeśli tam co dobrego być może. —
Nie długo jednakże zostawałam u staréj. Raz w nocy popełniono kradzież, i wzięto nas wszystkie z domu do więzienia, potém wypuszczono, ale stara poplątawszy się w zeznaniach swoich, została. Miałam jeszcze