Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddzial II Tom III.djvu/210

Ta strona została uwierzytelniona.

czyłam do mojéj izdebki, wktóréj jeszcze bitwa zajadła pociemku trwała.
Rozbronili ich, dobrze już pokaleczonych nawzajem, a mnie nazajutrz wzięto do więzienia, skąd oddano do domu poprawy, gdzie siedząc z kobiétami za większe osadzonémi występki, nabrałam od nich bezwstydu i téj szyderskiéj obojętności na występek, co go tylko wydrwiwać umie.
Wróciwszy do swobody, wróciłam do dawnego życia. Długi spoczynek oddał mi młodszych lat świéżość i krasę, podobałam się młodemu kupcowi, który się mną zajął. Nie wiedział on mojéj strasznéj przeszłości, był to dobry, ale słaby człowiek; dwa lata mojéj z nim zażyłości są nieco jaśniéjsze w téj czarnéj mojéj przeszłości. Nie zbywało mi na niczém, byłam zupełnie swobodna, miałam młodego i miłego towarzysza. Co dzień wieczorem przychodził do mnie, bawił do późna i nazajutrz dopiéro powracał o téj saméj godzinie. Z nim będąc choć