Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddzial II Tom III.djvu/213

Ta strona została uwierzytelniona.

można opisać. — Miałam pełne szuflady najpiękniejszych ubiorów. To téż Tomek nie poznał mnie.
— Któżeś ty — któżeś Pani? pytał niespokojnie patrząc mi w oczy.
— Popatrzaj i przypomnij. —
— Dalipan nigdym chyba cię nie widział.
— Ej! przypomnij, przypomnij zawołałam — czyżbyś ty już i swojéj rodziny, i naszéj chatki i przełazu i starego Tyrasa, i staréj studni w podwórku i mnie razem nie pamiętał?
Tomek wrzasnął na całą ulicę — Joasia! i rzucił się do mnie z radością. Ale nim się zbliżył, jakaś myśl, przeleciała mu po twarzy i chłodniéj spytał.
— A co ty tu robisz Joasiu?
Ja spuściłam oczy nie wiedziałam co odpowiedziéć.
— Pewnie służysz? spytał znowu, ale tak