Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddzial II Tom III.djvu/228

Ta strona została uwierzytelniona.

Gotuje się burza! Ja tym czasem, dziś jeszcze występuję z obszérnym artykułem krytycznym, absolutnie wynoszącym Natalją pod niebiosa i wyżéj wszystkich u nas piszących kobiét.
— Abyś je do ostatka rozdrażnił?
— Niémamy nic do stracenia. —
To mówiąc Tymek powstał i z spuszczoną głową począł chodzić po pokoju, trochę niespokojny; —
— Niepewność ta długo trwać nie może — dodał, w kilka dni wszystko się rozwiąże, a tym czasem, nie pójdziesz ze mną do Natalij?
— Dawno byłem — chodźmy. —
Wyszli — Było rano jeszcze, ale ich już przyjęto. —
Natalja niespodziéwając się Stasia, gdyż tylko o Tymku jéj oznajmiono, wyszła w rannym stroju, naprzeciw niego i podając mu rękę dość poufale — spytała nie spokojna — A cóż? a cóż?