Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddzial II Tom III.djvu/245

Ta strona została uwierzytelniona.

— Pan zawsze niéma czasu, ale my niemożemy czekać ani godziny.
— Ja ci teraz niedam piéniędzy — idź, szukaj, niémam grosza.
— A co będzie?
— Dajcież mi czas, niech się dziennik ustali, niech —
— Pan tak zawsze mówi — a piéniędzy niéma i niéma.
— Będą! ale mi dajcie pokój choć dziś.
Żyd widząc wielką exasperacją Tymka, nieustąpił i z zimną krwią — odpowiedział:
— Jak pan chce — a ja więcéj nie kredytuję i pozywam.
— Odłóż tylko do jutra — a jutro rachunek.
— Co mnie z rachunku, kiedy niéma piéniędzy.
Tymek gryzł pięści ze złości.
— Byłeś w drukarni, gotowy numer dzisiéjszy?