Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddzial II Tom III.djvu/246

Ta strona została uwierzytelniona.

— Ani zaczynali, ani będą zaczynać — I oni kredytować nie chcą!
— Stasiu! ratuj!
— Niémam nic, ale to co się nazywa nic — pisałem już o piéniądze do domu.
— Dwie godziny żydzie — tylko dwie godziny, pójdę — polecę —
— Już ja czekałem dwa miesiące, a z tego nic nie było i nie będzie — Na co czekać dłużéj.
Żyd odwrócił się, splunął i odszedł.
Tymek pobladł, upadł na krzesło, załamując ręce i zawołał słabym głosem:
— Wszystko przepadło! — Dziennik mój przestaje wychodzić — Nikt mi nie pomoże, znam wszystkich, każdy będzie się cieszył z upadku mojego, co mu da może więcéj jednym czytelnikiem, i powód do szyderstwa w dodatku. Natalja zginęła! zaledwie się dowiedzą, że dziennik mój wychodzić przestał i niémam się gdzie pomścić, niebędą się na nic oglądać.