Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Tom I.djvu/026

Ta strona została uwierzytelniona.

uczyłem się strasznie mądrych rzeczy, jakich wy tu na parafii kochany wujaszku wyobrażenia niemacie, nauczyłem się wszystkich systematów filozoficznych których koroną Hegel i pantheism. — Alem się zagadał. Otóż, jadę wprost z Uniwersytetu, z podróży, skończywszy edukacją tak, że w kraju jestem jak obcy i do niczego niezdatny. To się podobno nazywa najlepszém wychowaniem. Przyjechałem wprost do Ciebie wujaszku bo mi w domu nudno było okrutnie, znajomości niémam i jak mówiłem wyglądam na swojéj ziemi, jak przesadzony kwiatek, albo co lepiéj, jak przewiezione z innéj strefy zwiérze. Co się tycze tego na jak długo przyjechałem, to zależéć będzie, od przyjęcia kochany wujaszku. Będę siedział rok, jak się sobie podobamy, a dwa dni kiedy ci zawadzać mogę — i kiedy mnie będzie nie dobrze.
Pan August na gadaninę prędką, żywą, nieporządną młodzieńca, lekko się uśmiéchał; potém czuléj niż zwykle go uściskał i rzekł: unikając odpowiedzi.
— Podobniutenki do matki! Bodajbyś był szczęśliwszy — Roztrzepaniec doskonały. —