Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Tom I.djvu/030

Ta strona została uwierzytelniona.

jemnice, które często drobniéjszemi się tłumaczą postrzeżeniami, niż by po skutkach sądzić można. Widząc wielkie zepsucie, szkaradny i wpływający na całe życie wypadek; szukamy naturalnie wielkich przyczyn wielkiemu skutkowi, i szukamy napróżno — Jeden krok, jedno słowo, jedno spójrzenie, jedno chwilowe puszczenie cugli namiętności niedostrzeżone, gubi najcnotliwszą kobiétę i pląta całą przyszłość rodziny. Jedno zagłuszone odezwanie się sumienia, psuje człowieka który cofnąć się od złego nieumiejąc, brnie coraz daléj i daléj. — Ale ty mój Stasiu podobno, wcale jeszcze nie jesteś w wieku do obserwacij, zostaw je nieczynnym świadkom ruchu i życia, co swoje odbywszy, skołatani, biédni, patrzą na walczących w Cyrku i rozrywają się, szydząc, litując lub obojętnie wodząc oczyma.
— Ślicznie mówisz, kochany wujaszku, rzekł Staś rzucając w kąt niedopalone cygaro, ale bo też ja, nie myślę wcale oddać się nieczynnéj obserwacij i kontemplacij świata, ja chcę go poznać praktycznie.
— W takim razie źle sobie wybrałeś prze-