Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Tom I.djvu/032

Ta strona została uwierzytelniona.

Nowopoznajomieni rozeszli się zupełnie radzi z siebie, zwłaszcza Pan August któren ożył zobaczywszy siostrzeńca, przypominającego mu jego ukochaną, żywą, niepomiarkowaną, namiętną, i nieszczęśliwą Anielę. Odezwało się w jego sercu przywiązanie do rodziny, zagasłe dawno, uczuł, że niéma słodszych i śilniéjszych węzłów, nad węzły miłości rodzinnéj, jak niéma sroższéj nienawiści, nad nienawiść poróżnionéj rodziny. — Na ten raz wypadł ze swojéj niezmiennéj kolei życia, przestał być zimnym, obojętnym, i skrytym. Staś żywy, rozstrzepany, ale poczciwy, szczéry, otwarty, przypadł mu do serca, bo powinien był przypaść człowiekowi, co nadewszystko nienawidził i lękał się obłudy. — Jednakże, pomimo szczeréj radości z widzenia siostrzeńca; August zasępiał się czasem i wzdychał mimowolnie, ile razy odezwał się Staś z czém charakteryzującém jego nieopatrzną żądzę poznania i użycia świata, jego skłonności ufania w ludzi.
— Żal mi cię niezmiernie, rzekł zaraz przy obiedzie Pan August, kocham cię, jak matkę twoją kochałem i widzę, bodajbym niezgadł,