Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Tom I.djvu/043

Ta strona została uwierzytelniona.

physionomie — wszyscy go uważają tak dobrze! Czegoż chcesz jeszcze? Il est des nôtres.
— Jakto?
Aristocrate jusqu’au —
Lui? Il s’en méle aussi? mais c’est a en mourir, a ne plus savoir que faire! —
— Trzeba się z tém oswoić, powolnie odpowiedziała Hrabina. Widzisz co dzień, co teraz jest i zowie się aristokracją — bogaci. Les noms, les titres passent inaperçus. Xiężniczki idą za bogatych parweńjuszów; prawda że familja po cichu się zżyma i szydzi z nich, ale cóż począć — Piéniądze, mój Hrabio, voila l’essentiel, et sans cela, l’aristocratie n’est qu’un mot vide de sens, une chose ridicule.
— A! to prawda! to prawda! zawołał Hrabia, tak dziś imion nie cenią, tak mało ważą je! Serce pęka na to — niéma familij, któraby nie jęczała nad jakiémś połączeniem niestósowném! Ale masz racją Hrabino, okoliczności, trzeba być bogatym, inaczéj lepiéj rzucić imie, niż szarzać je. A do