— Teraz — prawie wprost z zagranicy. Zwykle nawet mieszkam w jednym z moich majątków, dość z tąd odległym.
Staś wydał się z swoją młodością i niedoświadczeniem, wspominając tak z kopyta, o majątkach. Wuj trochę się uśmiéchnął, Hrabia głowę spuścił, sam Staś się zarumienił za siebie, ale nie stracił głowy.
— I jakże się podobają nasze strony. —
— Jeszczem ich prawie nie widział i nie znam, ale sądząc z dzisiejszéj próbki dodał — jedne z najprzyjemniéjszych w naszym kraju —
— W istocie, rzekł Hrabia, vous conviendrez, że położenie. —
— Prześliczne, żwawo dodał Staś, ale umiano téż dopomódz naturze.
— A! a! wiele to pracy i kosztów wymagało, póki się tu cóś dało zrobić — wzdychając mówił gospodarz. Zastałem to w stanie natury i dzikości — człowiek ze smakiem nie nie może znieść mieszkania nie ozdobionego. Wziąłem się zaraz do urządzenia majątku, zaprowadzenia rozumowanego gospodarstwa — angielskiego ogrodu, wzniesienia budowli. Kilka-
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Tom I.djvu/067
Ta strona została uwierzytelniona.