Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Tom I.djvu/079

Ta strona została uwierzytelniona.

Cisnęło się mnóstwo jeszcze do nóg pięknéj Hrabinéj, a JW. Hrabia Ś. P. Rzymskiego, dumnie tryumfował, gdy ją widział otoczoną czcicielami, wielbioną, wynoszoną, czczoną jak bóstwo. Niepojmował on, aby kogokolwiek nad niego przenieść było podobna, kogokolwiek kochać po nim. Miał zaś wyobrażenie pocieszne, że go żona niezmiernie kochała. Zamykał więc oczy na całe jéj postępowanie.
Nie krępowana uczuciem obowiązków, podżegana przez wyobraźnią i serce, Hrabina, zrobiła piérwszy występny wybór. Cały świat wiedział o nim prócz JW. Hrabiego, któren śmiał się z kochanka i co rano pytał go, zanosząc się od śmiéchu.
— A! a nieprawda, że piękna Hrabina Comme un ange! Zakochany! zakochany! napróżno! Ça! Żałuję cię serdecznie.
Można mu było odpowiedziéć.
— A ja ciebie. Tego jednak, zawsze nieszczęśliwego udający kochanek nie uczynił. Hrabia tak był ślepy, że jego miłość jak swój tryumf, nie wiedząc że była jego wstydem i hańbą, obwodził, pokazywał, wypro-