Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Tom I.djvu/083

Ta strona została uwierzytelniona.

C’est flatteur pour nous autres!
Hrabina udała że niesłyszy.
Ale czas było jechać, August od kwadransa miał kapelusz w ręku i spoglądał na próżno na Stasia, który nie przestawał opowiadać coś bardzo zajmującego Hrabinéj, narescie zbliżył się do niego i rzekł.
— Jedziemy.
Nowe zaproszenia, pożegnanie, wyjechali nareszcie. Zaledwie siedli do powozu, Staś wuja serdecznie ściskać zaczął.
— Jakże ci dziękuję, żeś mnie do nich zawiózł, a to skarb ten dom. Hrabina une femme de trenie ans. —
Qui en a quarante, dodał wuj —
— Co nam do tego — ale jeszcze ładna i —
— Znudzona Alfredem —
— Był więc jéj —
— Kochankiem — rzekł August zimno, i nie on jeden, nie piérwszy, a zapewne nie ostatnim także. Hrabina lubi zmieniać kochanków, jak rękawiczki.
— Tém lepiéj, rzekł Staś — niéma się czego lękać scen patetycznych i rozpaczy na