Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Tom I.djvu/084

Ta strona została uwierzytelniona.

końcu. — Hrabia, tłusty Hrabia doskonale naiwny, ślepy, głuchy — i pewien siebie; wzór mężów — Hrabina powinna go była wypisać sobie umyślnie, gdyby się na podoręczu nie znalazł Alfred.
Une bête qui a infiniment d’esprit przerwał wuj.
— Doskonale wujaszku determinujesz — Widziałeś jak Hrabina, pogardliwie litościwie uśmiéchała się z jego konceptów, dla nas świéżych, a dla niéj zapewne wyszarzanych od dawna. Nieoszacowany dom, nieoszacowany wujaszku, niemogliśmy trafić lepiéj.
— Niepotrzebuję cię przestrzegać — rzekł wuj zapalając cygaro, że kobiéty zawiedzione, kobiéty które francuzi wyśmiéwają zowiąc je incomprises, kobiéty z rodzaju Hrabinéj, w wieku krytycznym są najniebezpieczniéjsze. — Czepiaja się oburącz ostatniego kochanka, czując że jest ostatnim. — Nie życzę ci wpatrywać się bardzo w zwiędłe wdzięki Hrabinéj, zostaw ją lepiéj Alfredowi. —
Staś śmiał się do rozpuku. —
— Niepojmuję zupełnie jéj przywiązania do Hrabiego Alfreda; trzeba być bardzo