Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Tom I.djvu/093

Ta strona została uwierzytelniona.

snego Tipo-Saiba, którą opowiadał gościom JW. Marszałek, z niewydanemi dotąd szczegółami. Obrazy reprezentowały po większéj części ciemności także, jak w pokoju Marszałka. Na jednym tylko widać było nogę, którą z powodu widocznych na niéj nagniotków z talentem odrysowanych i śmiało kolorowanych, uważano w sąsiedztwie za iedno z dzieł najpiękniejszych Rubensa. Portret JW. Marszałka w mundurze haftowanym z dwóma orderami, z zwitkiem papiérów w ręku, i JW. Marszałkowéj w szalu tyftykowym, piórach i brylantach, zajmowały niepoślednie tutaj miejsca. Sam Marszałek zwracał uwagę gości, na talent z jakim malarz wyobraził krzyże na jego piersiach i szal na ramionach pani Marszałkowéj. Szal osobliwie, prawdziwy tyftykowy, zbliżał się wielce do pięknéj cyraty wykończeniem, i z tego zapewne powodu, wyobrażał doskonale tyftyk.
Obok salonu był pokój sypialny państwa, z paradném podwójném łożem mahoniowém, na którém oni nie sypiali nigdy. Tu była wspaniała toaleta saméj pani, okryta muślinem, klęcznik z xiążkami do nabożeństwa, dwa