Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Tom I.djvu/151

Ta strona została uwierzytelniona.

nim się to wszystko ułożyło, nim się zdecydowano kogo zaprosić, a kogo wyłączyć.
Jednogłośnie jednak usuniono od zaszczytów i przyjemności polowania wszystkich tych, którzy uczestnikami byli łowów arystokratycznych.

Nagadawszy się, nakrzyczawszy, naprzypominawszy po tysiąc razy jedno, napowtarzawszy odwiecznych konceptów, goście się przecie rozjechali.

— Jakże chcesz; rzekł August stojąc na ganku, aby się z nich panowie nie śmieli, kiedy naprzykład dziś, układają dla tego tylko polowanie, żeby tém jakąś przykrość im wyrządzić. Panowie, którym naturalnie, wszystko to jest niezmiernie obojętném, muszą się śmiać z pretensij dokuczenia, która dokuczyć im nie może!

Wiele jest śmiészności u panów, ale wiele i u ślachty naszéj. Gdyby ślachta trochę lepiéj godność swoją pojęła, mniéj by się daleko z niéj śmiano.