nas; za granicą bogacze przyjęli za prawidło obserwancją religijną ścisłą, toż samo naśladują u nas, udając wiarę, nawet gdy jéj w sercu niéma. Gdybyż chcieli być katolikami na prawdę! czegożby żądać więcéj. Ale z religij zrobili sobie modę. I ci co w nią nie wierzą, nic nie rozumiejąc żyją niewiédzieć po jakiemu, niepojmują wiary i obowiązków jakie wkłada, udają gorliwych nabożniśiów, stawiają kaplice przy pałacach i codzień słuchają mszy czytając modlitwy z pięknie oprawnéj książki, na gotyckim opartéj klęczniku — Spójrzcież na życie ich, i zajrzyjcie wgłąb duszy!
To jednak udawanie najmniéj naganne, lepszy zawsze pozór religij przynajmniéj, od zupełnego jéj braku; a może skutkiem długiego udawania, choć jeden któś, przejmie się tém co udawał. Ale w najdrobniéjszych nawet rzeczach, aristokracja nasza udaje zagraniczną i małpuje ją; aż do kroju liberij aż do listowego papiéru, aż do sposobu zaczesywania włosów, aż do manij spekulatorskich.
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Tom I.djvu/155
Ta strona została uwierzytelniona.