Stopniem niżéj, ci co nie są panami a chorują tylko na państwo, lub pod imieniem półpanków chodzą, — udają, i małpują całych panów we wszystkiém!
Niżéj stopniem jeszcze, naśladują półpanków.
Ślachta, prawdziwa ślachta, wrzeszcząc nieustannie na całe gardło na panów, chwyta co może od nich, studjuje ich obyczaje, stara się im zrównać wystawą, wytworem.
Na kilku chatach męczący się biédak jak może znowu udaje zamożnego obywatela.
Ostatni pan Rządca, Ekonom, Pisarz, małpują ślachetkę i tak daléj a daléj, wszystko udaje, gra komedją, siebie oszukuje i nikogo więcéj. Czyby nie lepiéj było, powiedziéć sobie, jestem czém jestem i będę się okazywać jak jestem?
O! gdyby ci wszyscy wiedzieli jak są zabawni ze swemi pretensyami, jak dziwaczni, jak śmiészni, gdyby wiedzieli, że tuż obok, najserdeczniéjsi z nich muszą się śmiać przyjaciele, może by zdecydowali się przestać udawać. Tymczasem wolą być śmiészni, niż by się mieli stopniem zniżyć w oczach
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Tom I.djvu/156
Ta strona została uwierzytelniona.