Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Tom I.djvu/166

Ta strona została uwierzytelniona.

liczbą faktów, o jakie w historij naszéj ostatnich czasów nie trudno tłumaczył się.
— I ja miałbym ich kochać! Ja miałbym im darować! Ja miałbym ich szanować! wołał.
— Ależ, nie wszyscy tacy byli — odpowiadano.
— Proszę cytować —
Tu Sędzia, nielitościwie wyszukiwał plam na każdym. Niestety! wiémy jak o plamy nie trudno!
Gruby pan Antoni, był przewódzcą ślachty na zjazdach, na balach, na kontraktach, do kroków nieprzyjacielskich przeciw panom.
Sędzia wołając o pomstę na drugich, plwając w oczy zepsutym, miał za sobą swoją prawość charakteru, nieposzlakowaną poczciwość. Cale przeciwnie pan Antoni; temu można było nie mało także na oczy wyrzucić, wiedział on o tém i śpieszył czernić drugich, aby sam się mniéj czarnym wydawał. Postawa Pana Antoniego malowała go doskonale; był to ogromny, barczysty chłop, z włosami czarnemi kręconemi, spłaszczonym nosem, szerokiemi usty, wydętemi