Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Tom I.djvu/171

Ta strona została uwierzytelniona.

siącu i jednym kompromissach, które odsądzał, o niezliczonych medjatorstwach i t. d. i t d.
Weszło to tak we zwyczaj, że gdyby był komu odmówił, gniewał by się pewnie, ale poczciwy Trzecieski nie wyobrażał sobie nawet, jak by mógł komu odmówić. Całe życie spędził cudzemi zajmując się interessami i niedziw że swoich zaniedbał.
Był ubogi i żył chodząc jak to mówią po possessjach; na których mu się nieszczęściło wcale. Dom u niego zawsze był pełen gości, wszystkim było jakoś po drodze wstępować do niego, temu na śniadanie, temu na obiad, temu na noc, innemu na kilka dni wypoczynku. Zdarzało się że któś niémając kąta, na kilka miesięcy zasiadał u niego z całą familją. Trzecieski nigdy się nie poskarżył na to, nie stęknął; co miał, tém się dzielił, co mógł, to zrobił, nie chwaląc się, ani tém co dał, ani tém co uczynił. — Kochano go w sąsiedztwie i niémiał prawie nieprzyjaciół, nikt jednak w setnéj części nieoddał mu tego, co on ludziom robił. Nie żonaty, mało potrzebując;