Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Tom II.djvu/020

Ta strona została uwierzytelniona.

Zbliżył się do Hrabinéj, a gdy wziął rękę, którą mu niedbale, jakby przez zapomnienie podała, uczuł nieznaczne, konwulsyjne drgnienie — mimowolnie lekko ją uścisnął.
— Spodziéwam się że mi Pan wytłumaczysz zagadkę, a prędko, prędko — powiedziała Hrabina, bom bardzo ciekawa.
Staś tylko spójrzał i szczęśliwy, jak to się bywa szczęśliwym w dwudziestu leciech, szczęśliwy nadzieją, dumą, miłością, powrócił z Augustem do domu.
August wszystko widział i wszystkiego się domyślił, przez całą téż drogę nic niemówił i milcząc palił cygaro — Wiedział on, że nic nie podsyca tak namiętności, jak opiéranie się jéj, jak rozprawy, i rozmowa poufała, nie przemówił więc słowa o tém i udając rozespanego, na ganku dał Stasiowi — Dobranoc.